MARTA IWANOWSKA POLKOWSKA - wspiera kobiety, psycholożka, trenerka, coach'yca; autorka książki "Nażyj się" - właścicielka naszej nerki LILY opowiada czym jest dla niej jakość i czym karmi swoje serce.
Jestem/Zajmuję się
Jakbym miała odpowiedzieć jednym słowem, to zajmuję się „towarzyszeniem" – towarzyszę innym w odważnym urzeczywistnianiu swojego JA – pokazywaniu siebie, pokazywaniu prawdy o sobie, pokazywaniu swoich potrzeb, talentów, pomysłów i wizji. Towarzyszę w odważnym podejmowaniu wyzwań, tych w zewnętrznym świecie i tych wewnętrznych, gdy mierzymy się ze sobą. Towarzyszę w przechodzeniu przez zmiany. Czasem mówię o sobie, że jestem „dziewczyną z kulis", ponieważ jestem obok moich Klientek i Klientów, gdy „schodzą ze sceny", życia osobistego, czy zawodowego, i „w kulisach" potrzebują „ogarnąć" swoje emocje, swoje potrzeby, czasem swoje porażki. Najwięcej pracuję coachingowo, w relacji 1:1. Mówię o sobie, że jestem coachycę, bo nie boję się żeńskich końcówek w nazwach zawodów. Ale prowadzę też warsztaty, w tym warsztaty otwarte dla kobiet, webinary i wykłady. Jestem też autorką bestsellerowej książki „#nażyćsię. Jak zacząć nażywać się od dziś, pamiętać o tym jutro i już nigdy o sobie nie zapomnieć". Z wykształcenia jestem psycholożką. Prywatnie mamą & żoną, odważną kobietą!
Co oznacza dla Ciebie jakość?
Synonimem jakości jest dla mnie dbałość. Ten kto daje „jakość" dba, daje swoją dbałość, ofiarowuje zaangażowanie. Troska o jakość nie oznacza dla mnie perfekcji. Jako psycholożka zawsze podkreślam, że dążenie do perfekcji nie jest czymś co nam służy. Perfekcja bywa opresją wobec siebie, jest zmuszaniem siebie do spełniania oczekiwań, które nas unieszczęśliwiają. Perfekcja podszyta jest lękiem i wstydem. Z lęku przed niepowodzeniem, wstydząca się siebie i swojej niedoskonałości, z lęku przed odrzuceniem przez innych dążymy do nieosiągalnej perfekcji, krzywdząc po drodze siebie. A jakość podszyta jest miłością – miłością do siebie i świata. Miłością tworzenia i dostarczania innym czegoś dobrego. Po prostu „dobrego", które trafi w serca tych, którym ta jakość jest podarowana.
Czy pamiętasz swoją pierwszą torebkę?
Oczywiście. Nie licząc tej przywiezionej z Zakopanego z tłoczeniem we wzór góralski, pamiętam czarną, też skórzaną po Mamie. Ta czarna przeżyła z nią studia, a że studia kończyła już jako młoda żona ze mną w brzuchu to uznała, że jej studencka torebka powinna trafić do mnie. Była trochę zniszczona, bo przeżyłam z moją Mamą wiele. Choć moja Mama kończyła studia w '81 roku, to miała bogate życie studenckie. Jako chórzystka była prawie we wszystkich europejskich krajach i stolicach. Nosząc jej torebkę z tamtego okresu miałam wrażenie, że mam coś z czym mogę zwiedzać świat i jechać w nieznane. Była synonimem wolności i niezależności. W wielu kieszonkach, które miała pochowane były skarby z podróży. Jakiś bilet, lista zakupów, kilka monet. Co ciekawe tych skarbów Mamy nigdy nie wyjęłam z torebki, nosiłam je ze sobą, mieszając z moimi skarbami. Bardzo żałuję, że po tym jak wyprowadziłam się z domu rodzinnego torba zaginęła. Do dziś nie wiem dlaczego nie zabrałam jej na studia. Do dziś tego żałuję.
Ps. Ta torebka bardzo przypominała Wasz model Listonoszki Saddle Bag Classic
Czym karmisz swoje serce?
Moje serce lubi obfitość. Karmię moje serce zarówno ciszą lasu i ukochanych Kurpi, jak i głośnymi koncertami, czy muzyką puszczaną w samochodzie. Moje serce potrzebuje ludzi, prawdziwych i szczerych relacji. Relacji w których jest przestrzeń i na śmiech i na łzy. Moje serce potrzebuje też podróży, kocha być w ruchu, kocha zwiedzać, podziwiać, zachwycać się i smakować nowe smaki. Moje serce uwielbia sztukę, choć nie musi jej rozumieć, to chce ją przeżywać i chłonąć. Moje serce jest nakarmione, gdy czuje się kochane, akceptowane i przyjęte ze wszystkim co w sobie musi pomieścić. Każdego dnia wypełnia je wdzięczność, za to że od 23 lat jest kochane. Niech będzie.